Plaster agatu...
Zakochałam się najpierw w koralikach, tych misternych plecionkach znalezionych w necie pod hasłem wcale nie prostym "beading". Zachwyciły mnie po prostu i przeraziły po pierwszym zakupie ;) Były jak maczek, jak w to trafić igłą, to jest po prostu niemożliwe . Ręce się trzęsą , oczy nie widzą dziurek nawet w okularach masakra po prostu więc zakup lampy z lupą (prawie jej już nie używam ;))
A jednak :) Trochę treningu i coś powoli mi zaczyna wychodzić i dzisiaj ośmielam się zrobić pierwszy wpis na blogu.
Kamienie kochałam od zawsze od pierwszego serduszka z ametystu, które dostałam jako dziecko jeszcze . Później były takie w ogrodzie i na działce. A potem zachłyśnięcie kamieniami szlachetnymi zwłaszcza w formie plastrów.
Tutaj plaster agatu, nad zdjęciami muszę popracować jeszcze , nie potrafię oddać jego koloru, tego jak opalizuje i prześwieca miejscami. Wiele nauki jeszcze przede mną i to są skromne początki....
sliczne, gratuluje talentu ale Tobie nigdy go nie brakowało:)) Trzymam kciuki kuzyneczko i będę czytala:)) Czekam na kolejny wpis:)
OdpowiedzUsuń